It was the last weekend of August, the Bank Holiday Weekend, when people usually go to Notting Hill carnival, we decided to escape the city.
We left London on Friday after work, drove to Leeds and stayed there overnight as it was getting very late.
On Saturday morning we made our way to Fort William where we parked our car and started walking around Ben Nevis mountain to see Steall Waterfall, jumping through a couple of streams of water and avoiding the mud we finally reached our first stop.
After this wonderful stroll, we drove to Glenfinnan, climbed up the hill to see this famous viaduct. Glenfinnan Viaduct was featured in a couple of Harry Potter movies when this young wizard was going to his school called Hogwarts.
We were lucky enough to see the steam train on our way to the next stop.
I never suspected how much I will enjoy this trip. First of all, I had the best companion who later on became my partner in everything, secondly the views were just stunning. Lots of treeless hills and mountains changing the landscape every few minutes.
The further into Scotland we drove, the roads became narrower and narrower, on most of them two cars weren't able to pass each other, instead one had to wait in a small bay by the road to let the other person drive.
The last thing to see that day was Arisaig, a lovely small town by Loch nan Ceall with a cute little port and many small boats. We spent that night camping somewhere between Arisaig and Morar.
Scotland is a paradise for campers, you're allowed to camp in the wild in most places but there's also plenty more civilized spots. We needed to shower so we decided on a paid campground. It was freezing as hell! That whole weekend was very cold but thankfully we didn't bring flu back home as a souvenir.
Sunday we started by visiting Camusdarach Beach which must be amazing when it's sunny and warm. It was still very pretty in the rain.
The weather didn't spoil us but it could've been much worst so I can't complain, we just got a light rain throughout the whole day.
From Mallaig, we took a ferry to the isle of Skye. Fairy Pools was our main thing to see there, if we had more time we would probably go to a couple more places but we needed to squeeze in some more attractions that day on the mainland. Leaving the Island we drove through a bridge next to Kyleakin and past Eilean Donan Castle.
We got to Loch Ness in the evening when it was still bright-ish outside. We were looking very hard to see the infamous monster but the only creatures around were ducks.
On the way back to London we stayed in a hotel near Glasgow.
I never expected something this close can be so different! Even driving around Scotland was fulfilling!
POLISH VERSION
POLSKA WERSJA
(przepraszam za brak polskich znakow)
To byl ostatni weekend sierpnia, w Anglii Bank Holiday weekend, kiedy wiekszosc ludzi idzie na Notting Hill karnawal, my zdecydowalismy sie uciec z miasta.
Wyjechalismy z Londynu w piatek po pracy, dojechalismy do Leeds i zostalismy tam na noc, poniewaz robilo sie bardzo pozno.
W sobote rano udalismy sie do Fort William, gdzie zaparkowalismy samochod i zaczelismy spacerowac wokol gory Ben Nevis, aby zobaczyc Steall Waterfall, przeskakujac przez kilka strumieni wody i omijajac bloto, w koncu dotarlismy do naszego pierwszego przystanku.
Po tym cudownym spacerze pojechalismy do Glenfinnan, wdrapalismy sie na wzgorze, zeby zobaczyc ten slynny wiadukt. Wiadukt Glenfinnan pojawil sie w kilku filmach o Harrym Potterze, kiedy ten mlody czarodziej jechal do swojej szkoly Hogwart.
Mielismy szczescie, ze udalo nam sie zobaczyc pociag parowy w drodze do nastepnego przystanku.
Nigdy nie przypuszczalam, jak bardzo spodoba mi sie ta podroz. Po pierwsze mialam najlepszego towarzysza, ktory pozniej zostal moim partnerem we wszystkim, po drugie widoki byly po prostu oszalamiajace. Wiele bezlesnych wzgorz i gor zmieniajacych krajobraz co kilka minut.
Im dalej jechalismy w Szkocji, tym drogi stawaly sie coraz wezsze i wezsze, na wiekszosci z nich dwa samochody nie mogly sie minac, zamiast tego trzeba bylo czekac w malej zatoczce przy drodze zeby przepuscic kogos z naprzeciwka.
Ostatnia rzecza jaka zobaczylismy tego dnia, bylo Arisaig, male miasteczko nad Loch nan Ceall z uroczym malym portem i wieloma malymi lodziami. Noc spedzilismy na kempingu gdzies miedzy Arisaig i Morar.
Szkocja to raj dla osob kochajacych kempingowanie, w wiekszosci kraju mozna spac na dziko, ale jest tez wiele bardziej cywilizowanych miejsc. Musielismy wziac prysznic, wiec zdecydowalismy sie na platny kemping. Bylo lodowato jak diabli! Caly weekend byl bardzo zimny, ale na szczescie nie przywiezlismy do domu grypy na pamiatke.
Niedziele rozpoczelismy od zobaczenia plazy Camusdarach, ktora musi byc cudowna, jak jest slonecznie i cieplo. W deszczu tez bylo bardzo ladnie.
Pogoda nas nie rozpieszczala, ale moglo byc duzo gorzej, wiec nie moge narzekac, po prostu przez caly dzien padal lekki deszcz.
Z Mallaig poplynelismy promem na wyspe Skye. Fairy Pools byly nasza glowna atrakcja, ktora tam zobaczylismy, gdybysmy mieli wiecej czasu, prawdopodobnie udalibysmy sie w kilku innych miejsc, ale musielismy wcisnac wiecej atrakcji tego dnia na ladzie. Opuszczajac wyspe przejechalismy przez most obok Kyleakin i obok zamku Eilean Donan.
Do Loch Ness dotarlismy wieczorem, kiedy na dworze bylo jeszcze jasno. Wpatrywalismy sie bardzo mocno, zeby zobaczyc nieslawnego potwora, ale jedynymi stworzeniami w poblizu byly kaczki.
W drodze powrotnej do Londynu zatrzymalismy sie w hotelu niedaleko Glasgow.
Nigdy nie spodziewalam sie, ze cos tak blisko moze byc tak inne!
Nawet sama jazda samochodem po Szkocji byla satysfakcjonujaca!
Comments